niedziela, 27 lipca 2014

Husaria - part 2

Bitwa pod Orszą rozegrała się 8 września 1514 pod Orszą, w czasie wojny litewsko-moskiewskiej 1512-1522 pomiędzy wojskami litewsko-polskimi (ok. 25 tys. wojska) pod dowództwem hetmana wielkiego litewskiego ks. Konstantego Ostrogskiego a wojskami moskiewskimi (ok. 35-40 tys. wojska) pod dowództwem Iwana Czeladnina.




Geneza


W październiku 1508 roku zawarty został pokój wieczysty z Wielkim Księstwem Moskiewskim, kończący wojnę litewsko-moskiewską 1507-1508, który potwierdził zdobycze terytorialne Moskwy z lat 1494-1503. Król Zygmunt I Stary podpisał sojusz zaczepno-odporny z chanem krymskim Mengli I Girejem i w 1512 Tatarzy krymscy za wiedzą polskiego króla przeprowadzili szereg wypraw na Moskwę, a czambuły dotarły aż pod Riazań. Dodatkowo oskarżenia wysuwane przeciwko Polakom i Litwinom o prześladowania wdowy po Aleksandrze Jagiellończyku, Heleny Moskiewskiej były wystarczającym powodem do wznowienia działań wojennych.
Pomimo blokady w Inflantach dostaw strategicznych surowców i materiałów dla Moskwy, Wasylowi III udało się przełamać izolację gospodarczą. Dzięki dyplomacji udało mu się zjednać sobie Hanzę i króla duńskiego Chrystiana II i zneutralizować zakon inflancki, co pozwoliło Moskwicinom na rozbudowę artylerii i piechoty.
W listopadzie 1512 roku ruszyły na ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego zagony moskiewskie z zadaniem dezorganizacji zaplecza wroga i już wkrótce przystąpiono do oblężenia twierdzy smoleńskiej. Pierwsze oblężenie trwało 6 tygodni i nie zakończyło się zdobyciem miasta, do czego przyczyniła się także kapryśna pogoda. Kolejne oblężenie Smoleńska przez wojska moskiewskie miało miejsce w lecie 1513 i we wrześniu tego roku także nie zakończyło się sukcesem. Wypady wojsk moskiewskich w głąb terytorium wroga napotykały na opór Litwinów.
Wczesną wiosną 1514 roku Wasyl III ponownie przystąpił do oblegania Smoleńska. Tym razem oblężeniem kierowali kniaziowie Michał Gliński i Szczenia, natomiast w głąb kraju ruszyli namiestnicy nowogrodzcy Wasyl Szujski i Wasyl Morozow. Ogółem wojska moskiewskie liczyły około 80 tys. ludzi i 140-300 armat. W czerwcu Wasyl III przybył pod Smoleńsk i nakazał ostrzał artyleryjski miasta. Zniszczenia i presja bojarów zmusiły litewskiego namiestnika Jurija Sołłohuba do podjęcia rokowań. W rezultacie 30 lipca1514 obrońcy poddali miasto, a następnego dnia wjechał do niego sam Wasyl III.
W sierpniu doszło do zawarcia sojuszu przeciw Zygmuntowi Staremu pomiędzy Wasylem III a cesarzem Maksymilianem I Habsburgiem i wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego Albrechtem Hohenzollernem. Sojusznicy zobowiązali się do wzajemnej pomocy i podziału łupów. Moskwa rościła sobie pretensje do znacznego obszaru Wielkiego Księstwa Litewskiego obejmującego dzisiejszą Ukrainę z Kijowem i Białorusią, cesarstwo niemieckie zaś do ziem zakonu. Owocem sojuszu miało być w 1515 wspólne uderzenie niemiecko-moskiewskie na ziemie polsko-litewskie.
Kniaź Gliński, który prowadził rokowania w Smoleńsku, a któremu Wasyl III obiecał namiestnikostwo smoleńskie, został wysłany naprzeciw zbliżającej się odsieczy litewsko-polskiej na Orszę. Niezadowolony ze złamanej obietnicy postanowił zbuntowany kniaź nawiązać kontakt z królem polskim i zapewnić sobie spokojny powrót na rodzinną Litwę, jednak został schwytany pod Borysowem i odesłany w kajdanach do Moskwy.
Tymczasem udało się zebrać wyprawę polsko-litewską, której celem miało być odzyskanie utraconych ziem i twierdz na Smoleńszczyźnie, zagarniętych przez Moskwę. Siły pod dowództwem hetmana wielkiego litewskiego ks. Konstantego Ostrogskiego liczyły ogółem 16 tys. lekkiej jazdy litewskiej, 14 tys. jazdy polskiej (lekkiej i ciężkiej), 3 tys. najemnej piechoty (głównie ze Śląska), 2,5 tys. ochotników (głównie z Czech), a także artylerię wystawioną sumptem królewskim oraz rotę inżynieryjno-saperską. W trakcie marszu siły te uległy częściowemu rozproszeniu – ok. 4-5 tys. wojska pozostawiono dla osłony twierdzy Borysów. Doszło także do kilku drobnych potyczek, głównie przy przeprawach przez Berezynę, Bóbr i Druć.

Bitwa


Konstanty Ostrogski

Przeprawa polskiej artylerii po improwizowanym moście pontonowym, widoczne pod deskami łodzie i beczki

Zbroja polskiego kopijnika

Szarża husarii
Po opanowaniu Smoleńska wojska moskiewskie ruszyły na zachód, by zamknąć pod Orszą przeprawę siłom litewsko-polskim (30 tys. żołnierzy, w tym 3 tys. zaciężnej piechoty polskiej i artyleria), jakie Zygmunt Stary zebrał na odsiecz Smoleńska. W tym czasie Litwini i Polacy znajdowali się w rejonie Mińska. Następnie król wraz z 4 tys. żołnierzy pozostał pod Borysowem, a Ostrogski z resztą sił ruszył na Orszę. Pod koniec sierpnia w rejon Orszy dotarły siły moskiewskie liczące ok. 35-40 tys. ludzi pod wodzą koniuszego Iwana Czeladnina. Zadaniem tych wojska była obserwacja ruchów wojsk litewsko-polskich, co jednak zostało zlekceważone na skutek wewnętrznych sporów wśród moskiewskich dowódców m.in. między Czeladninem a kniaziem Michaiłem Bułhakowem-Golicą. Część sił moskiewskich rozproszona była jako garnizony w Smoleńsku i innych miastach jak Mścisław czy Krzyczew. Doświadczywszy jak dotąd niewielkich strat Moskwicini rozbili obóz pomiędzy Orszą a Dubrownem i liczyli na to, że wojska litewsko-polskie będą zmuszone przeprawić się przez 2 mosty na Dnieprze, pozostające pod ich kontrolą.
W nocy z 7 na 8 września 1514 roku w odległości ok. 5 km na wschód od Orszy, kilka kilometrów w górę rzeki od strzeżonych mostów, na jego południowy brzeg przeprawiły się wojska litewsko-polskie pod wodzą hetmana wielkiego litewskiego ks. Konstantego Ostrogskiego na czele ok. 25 tys. wojska, którego trzecią część i zarazem trzon stanowił kontyngent polski. Wojska sojusznicze składały się z 15 tys. jazdy litewskiej pod wodzą wojewody kijowskiego Jerzego Herkulesa Radziwiłła, 5 tys. zaciężnej jazdy polskiej pod wodzą starosty trembowelskiego Janusza Świerczowskiego, 3 tys. żołnierzy nadwornych, 3 tys. zaciężnej piechoty polskiej oraz dużej liczby dział. Jazda przeprawiła się przez znany Ostrogskiemu z poprzedniej bitwy bród znajdujący się naprzeciw wsi Paszyno. Przeprawa piechoty i artylerii odbyła się po dwóch mostach pontonowych, wykonanych z łodzi, opróżnionych beczek po winie, piwie i wodzie oraz drewnianych bali przez rotę inżynieryjno-saperską dowodzoną przez mieszczanina żywieckiego Jana Basztę. Jako pierwsza przeprawiła się lekka jazda, za nią jazda ciężka, później piechota i artyleria pod dowództwem Hansa Wejsa i Jana Behema z Norymbergi. W ten sposób oddziały sojusznicze znalazły się około godziny 9 rano na rozległej równinie przeciętej wąwozem z rzeką za plecami, natomiast Moskwicini za plecami mieli pasmo łagodnie wznoszących się wzgórz. O ile do tej pory wojska moskiewskie unikały decydującej bitwy, to zarówno mniejsza liczebność sił litewsko-polskich, jak i ich usytuowanie w zakolu rzeki stanowiły zachętę dla wroga.
Siły moskiewskie liczące pięć wielkich pułków (wyłącznie jazda) rozstawione zostały w sposób tradycyjny – w środku pułk wielki pod dowództwem Czeladnina, a przed nim szeroko rozciągnięty pułk przedni Iwana Temki Rostowskiego, po prawej pułk prawej ręki wojewody Michaiła Bułhakowa-Golicy, po lewej pułk lewej ręki kniazia Andrieja Oboleńskiego, w odwodzie pozostał pułk straży tylnej wojewody Grigorija Fiodorwicza Dawydowa.
Siły litewsko-polskie uszykowane zostały starym obyczajem polskim w taki sposób, żeby rozstrzygnięcie nastąpiło w centrum – tu miało nastąpić związanie walką sił wroga i rozbicie go przez atak ciężkiej jazdy ze skrzydła. Lewą stronę szyku zajęły wojska polskie – na środku szyku w pierwszym rzucie piechota z częścią artylerii, a następnie huf czelny dowodzony przez Wojciecha Sampolińskiego liczący 10 chorągwi zaciężnych i ochotniczych z Polski (także lekkozbrojna chorągiew nadworna Sampolińskiego). Lewe skrzydło zajęło 10 chorągwi polskich kopijników pod dowództwem Świerczowskiego tworzących huf walny sił polskich, prawe natomiast trzon sił litewskich, oba osłaniane przez lekką jazdę litewską. Litewski huf czelny dowodzony przez Ostrogskiego, jak i huf walny dowodzony przez Radziwiłła składał się ze służby ziemskiej. Na skrzydłach stanęły hufce posiłkowe złożone z lekkich chorągwi jazdy litewskiej. Dodatkowo Ostrogski postawił wykorzystać walory terenu i wąwóz obsadził kilkoma rotami piechoty wspartej artylerią, na wypadek, gdyby udało się wciągnąć tu siły wroga.
Już około godziny 9 rano siły Ostrogskiego znalazły się na wyznaczonych pozycjach, jednakże hetman ociągał się z rozkazem ataku. Także Czeladnin nie spieszył się z rozpoczęciem bitwy i korzystając z osłony w postaci porośniętych wzgórz przemieszczał swoje siły wąwozami w kierunku Dniepru, by otoczyć Litwinów i Polaków, a następnie zepchnąć ich do rzeki.
Około południa z prawego skrzydła moskiewskiego ruszył do ataku pułk Bułhakowa-Golicy z zadaniem oskrzydlenia wojsk koronnych. Nie czekając na hetmańską decyzję naprzeciw wyszedł mu Sampoliński, jednak napór wroga zmusił go do wycofania się pod osłonę własnej piechoty i artylerii, które ogniem rusznic i armat powstrzymały impet atakujących. Dzięki wsparciu piechoty i artylerii Sampoliński ponownie ruszył do ataku na czele jazdy ciężkozbrojnej koronnej i lekkiej litewskiej i rozproszył część oddziałów nieprzyjaciela, odrzucił jego główne siły, a następnie przyparł część wojsk moskiewskich do Dniepru. Bułhakowi-Golicy nie pospieszyły na pomoc żadne posiłki moskiewskie, według kronikarza Zygmunta Herbersteina powodem były osobiste porachunki między nim a głównodowodzącym Czeladninem.
W tym czasie na prawe skrzydło litewsko-polskie natarł pułk lewej ręki kniazia Andrieja Oboleńskiego, naprzeciw któremu Ostrogski wysłał jazdę litewską, której udało się powstrzymać wroga i powoli go spychać. Czeladnin postanowił wzmocnić to natarcie częścią sił swojego pułku i siłami wojewody Temki Rostowskiego. Wobec przewagi wroga Ostrogski zarządził pozorowany odwrót w stronę wąwozu, aby wciągnąć Moskwicinów w zasadzkę. Ten podstęp udał się i jazda moskiewska ruszyła za Litwinami w pogoń wzdłuż wąwozu paszyńskiego prowadzącego do Dniepru. Wkrótce na zaskoczonych nieprzyjaciół, zbitych ciasno w wąwozie, padła lawina ognia z rusznic i falkonetów – od kuli armatniej zginął Iwan Temko Rostowski, zginął też kniaź Andriej Oboleński.
Zagłada pułku Oboleńskiego i posiłkujących go oddziałów rozpoczęła zagładę armii moskiewskiej – Ostrogski ruszył do walki swoje oddziały, pod impetem natarcia najpierw rozstąpiły się siły Czeladnina w centrum, a jemu samemu ledwo udało się dotrzeć do straży tylnej w odwodzie. Wkrótce i tu dotarła ciężka jazda pod dowództwem Świerczowskiego i lekkozbrojni Radziwiłła rozbijając siły moskiewskie. Litwini i Polacy ścigali uciekające wojska moskiewskie do rzeki Kropiwna, oddalonej 4 km od pola bitwy. Około godziny 18. bitwa była już zakończona, do północy trwała pogoń za niedobitkami. W ręce zwycięzców wpadł obóz wroga z licznymi dobrami i wielu jeńców.

Po bitwie


Zbroja rycerska z okresu bitwy
Straty moskiewskie do dziś trudne są do oszacowania, zarówno jeśli chodzi o liczbę zabitych i jeńców. O ile przekazy polskie z czasu bitwy szacowały siły moskiewskie na 80 tys. jazdy a straty wyniosły 40 tys. ludzi, to raczej były one mocno zawyżone. Obecnie uważa się, że liczba zabitych i rannych po stronie Moskwy wyniosła kilka do kilkunastu tysięcy. Do niewoli dostało się dowództwo i liczne bojarstwo m.in. Czeladnin, Bułhakow-Golica, przedstawiciele Rurykowiczów z
linii riazańskiej, jarosławskiej, starodubowskiej i smoleńskiej (część pułków stanowiły tzw. dzieci bojarskie). Już następnego dnia po bitwie król Zygmunt Stary wysłał listy do papieża, króla Węgier, doży weneckiego, wojewody siedmiogrodzkiego, mistrzów zakonu krzyżackiego i inflanckiego, opisując zwycięstwo i zdobytych jeńców. Nieznana jest natomiast dokładna liczba jeńców – liczby podawane przez króla ze spisami z tego okresu różnią się znacznie. Niestety nie udało się wykorzystać Litwinom w rokowaniach z Wasylem III ani Iwanem Groźnym zdobytych jeńców. Część jeńców wysłano w formie podarków, a najznaczniejszych osadzono po zamkach litewskich. Dopiero w 1551 Zygmunt August uwolnił kniaziów Michała Bułhakowa-Golicę i Iwana Sielechowskiego bez wykupu.
Zwycięstwo litewsko-polskie strategicznie nie było do końca udane – nie udało się m.in. odzyskać Smoleńska, głównego celu całej wyprawy. Ostrogski zajął jedynie Dubrowno, Krzyczew i Mścisław. Natomiast niewątpliwym sukcesem było wykorzystanie propagandowe wyniku bitwy jako karty przetargowej w stosunkach z Habsburgami i wydatnie przyczyniło się do rozbicia ligi antyjagiellońskiej. Zamiast ataku niemiecko-moskiewskiego w 1515 odbył się zjazd wiedeński. Zatrzymana też została ofensywa Moskwy.
W bitwie zasłynął hetman Konstanty Ostrogski, który sprawnie wciągnął liczniejszego wroga w zasadzkę i wykorzystując walory terenowe oraz koordynując różne rodzaje wojsk doprowadził do zwycięstwa. Sam dowódca został przez mu współczesnych nazwany Scypionem Ruskim, a jako wyznawca prawosławia otrzymał specjalny przywilej na budowę w Wilnie dwóch nowych cerkwi, pomimo zakazu obowiązującego w Wielkim Księstwie Litewskim od czasów Władysława Jagiełły.
Bitwa pokazała też przepaść cywilizacyjną pomiędzy państwem Jagiellonów a Wielkim Księstwem Moskiewskim. O ile po polskiej stronie znaczną rolę odegrała piechota i artyleria, to Moskwicini w tym okresie dysponowali głównie jazdą (piechota i artyleria była dopiero w fazie organizacji dzięki Glińskiemu).

My gifs...












czwartek, 17 lipca 2014

Husaria - part 1

Husaria  – polska jazda należąca do autoramentu narodowego, znana z wielu zwycięstw formacja kawaleryjska Rzeczypospolitej, obecna na polach bitew od początku XVI wieku do połowy XVIII wieku. Była wykorzystywana do przełamywania sił nieprzyjaciela poprzez zadawanie rozstrzygających uderzeń w postaci szarż, które w najważniejszym okresie jej istnienia kończyły się zazwyczaj zwycięstwami.

Ze względu na nietypowe uzbrojenie i taktykę husaria jest zaliczana do najskuteczniejszych formacji wojskowych w dziejach kawalerii.


Pochodzenie nazwy:
Istnieje kilka teorii na temat pochodzenia nazwy husaria, z których jako najbardziej prawdopodobne zazwyczaj historycy przyjmują dwie:
  • Pierwsza wywodzi ją serbskiego usar lub gusar, która oznacza konnego wojownika, korsarza lub rozbójnika.
  • Druga wywodzi ją z języka węgierskego huszár będącą połączeniem dwóch węgierskich wyrazów husz - dwadzieścia oraz ar oznaczającej lenno lub dobra ziemskie.
Historycy przyjmują, że nazwa przejęta została do języka polskiego w związku z zaciągiem do wojska koronnego pierwszych husarzy, którzy wywodzili się z terenów Serbii oraz Węgier. Pierwszym znanym dokumentem wymieniającym husarzy jest spisany po łacinie regest skarbowy z roku 1500 Regestrum in quo diversi computi ti rationem..., w którym znaleziono najstarszy zapis o zaciągnięciu husarzy na służbę Jagiellonów. W dokumencie tym kilku husarzy wymienienionych jest z imienia i nazwiska.
Quote-alpha.png
Hic sunt hussarze: Andrych Hussarz XXXX florenos super servitium (...) Hic sunt hussarze, quibus dedi in Nowa Civitate: Casper Czekiel, Wacław Lubicz cum sociis, Michał husarz cum sociis, Lucas husarz cum sociis. 
Konstanty Górski, autor Historyi Jazdy Polskiej, wymienia również inne dokumenty źródłowe w tym m.in. rachunek z 1580, w którym pojawia się nazwa husarz – usarz.
Quote-alpha.png
Distributio militibus et stipendiariis in finibus M.D.Lithuaniae existentibus, solutio facta est in Minsko die 18 menis Februarii 1580 et in Łukoml, post lustrum in presentia S.R.M. die 4 Junii an. 1580 factum. Dzierżanowski Eq.94 Usaros 77, Kozakos 17. Magnificus Nicolaus a Sreniawa Castellanus Camenecensis conscripsit comitivam ad Kowel Equos Usaros 146, Kozakos 37. Herbut eq.92 ex quibus Usaros 82 Kozakos 10. 
Informację o husarzach w armii polskiej pod rokiem 1503 zanotował w swojej kronice wydanej w roku 1582 polski kronikarz Maciej Stryjkowski: "tejże jesieni (1503) doszła nowina króla Aleksandra (Jagiellończyka), iż Tatarowie przeszedłszy rzekę Przypeć pustoszą włości litewskie, a król przeciwko nich posłał książę Michajłowicza Olelkowicza słuckiego, a wojewodzica podolskiego Jana Buczackiego i przy nich dworzan litewskich i Raców niemało, którzy za litewskie pieniądze żołniersko po usarsku natenczas służyli" . W czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów stosowano staropolską skróconą nazwę usarz oraz usaria. Częstym błędem jeśli chodzi o nazewnictwo jest mylenie dwóch różnych formacji wojskowych - wcześniejszej husarii oraz późniejszych huzarów oraz wymienne stosowanie wobec siebie tych dwóch nazw.

Uwaga!!!
Nie mylić husarza z huzarem. Ten pierwszy to żołnierz husarii, półciężkiej formacji kawaleryjskiej I Rzeczypospolitej, a huzar to żołnierz lekkozbronej jazdy węgierskiej powstałej w XV wieku.

Historia husarii:





„Husarz kopije jeno co swe złoży
Niejeden na szpil zostaje wetchniony,
Co ich nie tylko zamiesza, lecz strwoży,
Sztych nieuchronny i nie odłożony,
Bo kogo trafi, tyrańsko się sroży
Biorący czasem i po dwie persony,
A drudzy pierzchną tak skwapliwym tropem,
Jak muchy przykrym sobie przed ukropem”.

Tak o husarii pisze Wespazjan Kochowski (1633-1700), żołnierz chorągwi husarskiej.

Swe powstanie husaria zawdzięcza Serbom, którzy po klęsce na Kosowym Polu w 1389 szukali okazji do pomsty na Turkach. Jan Długosz opisał ich udział w bitwie nad Sawą w 1463. Po śmierci króla Macieja Korwinaracowie mieli przybyć z Węgier do Polski by kontynuować walkę z Turkami. W tamtych czasach (początek XVI wieku) Serbowie i Węgrzy służący „po usarsku” albo nie używali żadnego uzbrojenia ochronnego, albo jedynie drewnianych tarcz „tureckich” o kształcie ptasiego skrzydła. Ich podstawową bronią było „drzewo”, czyli kopia, dużo lżejsza (dzięki odmiennemu procesowi produkcji) od swego rycerskiego pierwowzoru doby średniowiecza. Husaria była więc z założenia jazdą lekką.

 "Niech by na nas runeło niebo to podtrzymamy je swymi drzewami "
Tak zwykli mawiać o swojej sile i harcie ducha.
Za czas narodzin polskiej husarii uważa się początek XVI wieku, gdyż pierwsza wzmianka o czterech husarzach na polskim żołdzie pochodzi z roku 1500. Pierwsze poczty rackie do królewskiej chorągwi nadwornej zwerbował w 1500 roku podskarbi wielki koronny Andrzej Kościelecki. W 1503 Sejm powołał do życia pierwsze chorągwie autoramentu narodowego, w tym husarskie. Chorągwie husarskie nazywano początkowo chorągwiami rackimi, które od powszechnych wówczas chorągwi kopijniczych różniły się brakiem uzbrojenia ochronnego jeźdźców i koni. 
Tak rozpoczęła się ponad dwustuletnia historia tej formacji, znaczona między innymi zwycięstwami w bitwach pod Orszą (1514)Obertynem (1531)Lubiszewem (1577)Byczyną (1588)Kokenhausen (1601)Kircholmem (1605)Kłuszynem (1610)Chocimiem (1621)Trzcianą (1629)Martynowem (1624)Ochmatowem (1644)Beresteczkiem (1651),Połonką (1660)Chocimiem (1673)Lwowem (1675)Wiedniem (1683)Hodowem (1694).

Husaria w czasach Stefana Batorego stanowiła do 90% jazdy narodowej, w latach 1600-1605 – 60-70%, w latach 1627-1633 – 40-50%. Dopiero po roku 1598 husaria stała się ową „niezwyciężoną siłą” polskich i litewskich sił zbrojnych.

Uzbrojenie husarza
W rejestrach wojskowych (tzw. rollach) można poznać roty husarskie po powszechnie stosowanym skrócie p.t.d.p., który oznaczał pancerz, tarczę, drzewo i przyłbicę. Szabli husarskiej, jako broni oczywistej w omawianej epoce, nie wymieniano; dochodziły do tego koncerz i pistolety, a wcześniej (w XVI wieku) łuk i nadziak; długa broń palna początkowo zalecana, w XVII wieku stała się obowiązkowa dla pocztowych.







Husaria była z początku jazdą lekką. Racowie ubierali się w kaftany, a ich podstawową bronią defensywną była drewniana „tarcza turecka” o charakterystycznie wydłużonym jednym rogu. Niedługo potem zaczęto używać lekkich zbroi i szyszaków. Broń ofensywną stanowiła długa kopia (4,5 do 6,2 metra). Beauplan podaje, że długość kopii wynosiła 19 stóp, co daje – przyjmując stopę polską (29,8 cm) – 5,66 m. Była drążona w środku i wzmacniania oplotem z rzemienia, a przez to lekka, stanowiąca opracowany w Polsce wariant rozwojowy kopii typu węgierskiego. Charakterystycznym jej elementem był długi na 2,5-3 metry proporzec w barwach danej roty. Technologia wytwarzania kopii husarskich polegała na doborze drewna i takim okręcaniu skórą (z użyciem utwardzającego kleju) by uzyskać bardzo lekką, a jednocześnie doskonale sztywną broń o znacznym zasięgu. Kopie te w trakcie szarży nie wyginały się w dół pod własnym ciężarem (jak np. kopie używane przez husarię zorganizowaną na polski wzór przez Rosjan). Środek ciężkości kopii husarskiej był przesunięty do tyłu (stosunkowo ciężka przeciwwaga-kula, służąca także jako osłona dłoni żołnierza), co ułatwiało manewrowanie bronią. Grot kopii przedłużały dwa około półtorałokciowe stalowe „wąsy” (lub „pióra”), wzmacniające drzewce i uniemożliwiające odrąbanie grota. Kopie, jako jedyny rodzaj broni autoramentu narodowego, dostarczane były przez władze wojskowe. Chodziło o to, by broń ta – jednorazowego użytku – była jak najbardziej jednolita.
Po reformach Stefana Batorego husaria zaczęła się przekształcać w jazdę nieco cięższą. Zaczęto używać półpancerzy o wzmocnionej do 8 mm w środku napierśnika „ości” i masywniejszych szyszaków, w tym także typu kapalinowego. Uzupełnienie napierśnika i naplecznika (w okresie późnym odrzuconego i zastąpionego krzyżującymi się pasami ze skóry) były karwasze i – tylko przez krótki okres – nabiodrniki. Tarczę podłużną zastąpił okrągły turecki kałkan, który w XVII wieku wyszedł z użytku. W połowie XVI wieku dodano husarzowi koncerz (o długości do 160 cm), służący do kłucia, ewentualnie rozdzierania kolczug, a używany w boju po skruszeniu kopii. Pod koniec XVII wieku w formacjach husarskich i pancernych pojawiła się zbroja karacenowa. Była ona cięższa i droższa od zbroi płytowej, a przy tym stanowiła słabszą od niej ochronę, toteż była używana głównie przez dowódców i to jako zbroja paradna .



szyszak


Konie
Husaria nie byłaby zdolna do osiągania swych wielkich zwycięstw bez odpowiednich koni. Nie były to konie ciężkie, bowiem takie rasy zaczęto sprowadzać do Polski dopiero w XVIII wieku. Hodowane były w kraju, a podstawą tych hodowli były rasy polskie wywodzące się od niewielkiego wprawdzie, ale odpornego na niewygody i niskiej jakości paszę tarpana. Wprowadzając odpowiednie domieszki ras wschodnich (bynajmniej nie arabskiej, lecz tureckiej, turkmeńskiej, perskiej itd.), wyhodowano konie, które w połowie XVI w. wykształciły odmianę, z której wywodziły się konie husarii. Były to więc konie wysokie, odporne i szybkie, które mogły, po długim przemarszu i niosąc na grzbiecie ważącego ok. 100 kg (wraz z uzbrojeniem) jeźdźca, wejść niemal z marszu do boju i uderzyć w cwale, przełamując siły wroga. Np. w bitwie pod Kłuszynem husaria, po całonocnym marszu, szarżowała dziesięć razy, a potem jeszcze prowadziła pościg za nieprzyjacielem. Konie musiały być też zwrotne, bo w innym wypadku husarze nie byliby w stanie walczyć z Tatarami.
Nie były to konie tanie, gdyż kosztowały po co najmniej 200 złotych czerwonych, a każdy towarzysz husarski musiał ich mieć kilka. W roku 1685 koszt wystawienia pocztu husarskiego wyceniano na 5100 zł, a był to wtedy majątek porównywalny z zakupem wsi. Oddanie lub sprzedaż takiego konia za granicę było zagrożone karą śmierci.
Zwykle towarzysze husarscy pełnili służbę wojskową mając kilka koni: dwukonno lub nawet czterokonno. Konie były zmieniane w trakcie prowadzenia działań wojennych.

Pióra, skrzydła.....
Dość osobliwym, ale charakterystycznym dla tej formacji elementem wyposażenia były pióra. Wbrew utartym schematom, wcale nie były to wyłącznie pióra orle, częściej sokole, jastrzębie, czasem krucze, a nawet gęsie, co łatwo wytłumaczyć ceną i dostępnością. Początkowo noszono je na czapkach, szyszakach, drzewcach kopii, tarczach, przy nogach końskich, a także na sławnych skrzydłach.
Do dziś w świadomości Polaków jest zakodowany obraz husarza z dwoma skrzydłami, przymocowanymi do naplecznika zbroi. Jest to obraz nie tyle może błędny, co mylący. Otóż o wiele częściej skrzydła lub skrzydło (zwykle bowiem używano jednego) mocowano do tylnego łęku siodła i to już po zajęciu przez husarza miejsca w siodle, w przeciwnym wypadku przeszkadzałoby to w dosiadzie. Bardzo często też używano skrzydeł tylko na popisach i paradach. Istnieje kilka teorii uzasadniających użycie skrzydeł; najlepiej uzasadniona wydaje się ta, która widzi w piórach czy skrzydłach element walki psychologicznej. W rzeczywistości skrzydła mogły straszyć konie nieprzyjaciela, choć nie samym szumem, którego w zgiełku bitewnym nikt by nie usłyszał, lecz swoim wyglądem. Mocowanie skrzydeł służyło również dodatkowej ochronie jeźdźca na koniu przed cięciami szablą od tyłu i przed zarzuceniem arkanu (lassa) na tułów i szyję, umożliwiając jego przecięcie.
Należy tu odnotować, że wiele elementów wyposażenia husarskiego mogło oddziaływać właśnie na psychikę nieprzyjaciela. Łopotem i migotaniem barw mamiły oczy atakowanego przeciwnika proporce przy kopiach husarskich. Przebywający wiele lat w Polsce francuski inżynier Guillaume le Vasseur de Beauplan notował:
Na czubkach kopii powiewają proporce, które są bądź biało-czerwone, bądź niebiesko-zielone lub też czarno-białe. Zawsze jednak pozostają dwubarwne i na 4 do 5 łokci (240-300 cm) długie. Jest to chyba pomyślane dla straszenia koni wrogów. Skoro bowiem [husarze] opuszczą swe kopie pędząc co koń wyskoczy, proporce owe kręcą się wkoło, budząc lęk nieprzyjacielskich koni, których szeregi chcą rozerwać.
Mimo szczegółowości opisu, Beauplan nie wspomniał o używaniu skrzydeł. O powszechnym ich użyciu przez husarzy wspominają jednak inni XVII-wieczni autorzy, odwiedzający Rzeczpospolitą, jak Sebastian Cefali w 1665 i Francois Paul D’Alerac w 1689, a przede wszystkim Karol Ogier w roku 1635:
...trudno się nie roześmiać na widok długich skrzydeł, przymocowanych do ich pleców, od których, jak oni sądzą, także konie nieprzyjacielskie się płoszą i do ucieczki rzucają.
Fakt noszenia przez husarzy skrzydeł w czasie Bitwy pod Wiedniem potwierdzał jeden z jej uczestników, towarzysz husarski, Szymon Franciszek Pułaski. O używaniu skrzydeł przez husarię wspominają również autorzy XVIII wieczni, jak Steinhauser czy Jędrzej Kitowicz pisze: „Mieli skrzydła, składające się z listwy drewnianej, przyśrubowanej do pasa, wysokie nad wierzch głowy, nad tęż głowę zakrzywione, rozmaitymi barwami wraz z piórami malowane, gałąź oliwną lub palmową naśladujące, co czyniło dziwnie piękny widok, lecz takiego lauru nie wszystkie chorągwie używały”. Niektórzy autorzy XVII-wieczni podkreślali praktyczne zastosowanie skrzydeł: „Na barkach ich sterczą wyniosłe skrzydła dla postrachu nieprzyjaciół”.
Z fragmentu listu przypowiedniego Stefana Batorego dla Stefana Bielawskiego na zaciąg roty husarskiej („Zaś pióra i inne ozdoby dla okazałości i postrachu nieprzyjaciela zależnie od upodobania każdego”) wynika, że użycie piór nie było obowiązkowe. Stanowiło ono jednak rozpowszechniony obyczaj wśród jazdy polskiej, co potwierdza zapis w regulaminie dla husarii litewskiej z 1746 roku, mówiący: „Starożytnym obyczajem skrzydła dla pocztowych przy blachach tylnych używać zatrzymuje”. Nie wszyscy husarze nosili ten element wyposażenia obowiązkowo, o czym świadczyć mogą również obrazy z epoki i relacje, nie wspominające o skrzydłach.
W naszej świadomości husarskie skrzydła ugruntowali dopiero malarze XIX-wieczni, jak Józef Brandt czy Wojciech Kossak, oraz współczesne nam wojska lotnicze i pancerne, które w swej symbolice wykorzystały ten element zbroi husarza. Wiele zbroi husarskich, znajdujących się w istniejących dziś zbiorach muzealnych, zostało wyposażonych w skrzydła dopiero w XIX wieku, i stąd powstają trudności w ustaleniu rzeczywistego wykorzystania skrzydeł. W wielu źródłach używanie „skrzydeł” husarskich miało początek podczas walk z Tatarami. Tatarzy ceniący jasyr chwytali jeńców na tzw. arkany. Skrzydła husarskie, mocowane czy to na plecach czy przy siodle, uniemożliwiały skuteczne zarzucenie liny lub też ułatwiały wydostanie się z pętli. Użycie ich w walce z innym przeciwnikiem nie miało większego znaczenia, ale prawdopodobnie z racji „strasznego wyglądu” takiego jeźdźca były stosowane.
Oprócz piór, widoczną ozdobą husarzy były skóry dzikich zwierząt. Towarzysze husarscy nosili zazwyczaj jako okrycie wierzchnie zbroi skóry lamparcie lub tygrysie, a pocztowi – dla odróżnienia – wilcze lub niedźwiedzie.


P1170042Parada wojska podlaskiego.

Przepych w stroju
Husaria, w szeregach której sługiwali synowie pierwszych rodów Rzeczypospolitej, wyróżniała się bogactwem stroju i uzbrojenia. Wszystko (obok wspomnianych skór) lśniło od złota i drogich kamieni. Opisujący husarię Beauplan nie może powstrzymać się od uszczypliwych uwag w tej materii. Podobnie Wespazjan Kochowski, który tak pisze o husarzach:
„Andzar za pasem, demeszka złocona
Przy boku, wszystka turkusy sadzona;
Emalja wisi mu aże na brzuchu
Na złotym w ziarnka grochowe łańcuchu.
Na głowie szturmak soboli z zaponą,
Ten pod nożykiem wdział na bakier stroną
Lub też zażyje czasem czaplej kity,
A w ręku nadziak trzyma złotolity...”
Towarzysze husarscy tworzyli elitarną formację, rekrutującą się z zamożnej szlachty. Słynne były na przykład na przełomie XVI i XVII wieku określonego kroju delie husarskie, które zostały im tylko przyznane specjalną ustawą sejmową. Wszyscy zamożni, czasami bajecznie wprost bogaci, wyniośli i dumni, demonstrowali zazwyczaj swą wyższość i to w sposób, który szlachcie nie mógł się podobać. W literaturze satyrycznej tych czasów towarzysz husarski występuje jako burda, opój, samochwał. Kryła się za tym niechęć i zawiść wobec najznakomitszej formacji, ale nie tylko. Pod koniec XVII wieku coraz więcej było takich, którzy – zdobywszy zaszczytny tytuł przynależności do najpoważniejszego znaku – wracali na wieś, w obozie zostawiając tylko pocztowych i służbę.
Przepych, którym otaczali się husarze, był z jednej strony potępiany, z drugiej jednak podziwiany. Zwłaszcza cudzoziemcy, którzy z tym rodzajem wojska nie mieli u siebie do czynienia, pozostawali niezmiennie pod wrażeniem widoku husarzy. Podajmy kilka przykładów:
„Usarze to najpiękniejsza jazda w Europie przez wybór ludzi, piękne konie, wspaniałość stroju i dzielność koni [...] Usarze nie wydzielają ludzi do wart i straży przedniej i przeznaczają się jedynie do uderzenia w bitwach. Siedzi ta jazda na najlepszych koniach w kraju, uzdeczki są ozdobione blaszkami i guziczkami srebrnymi lub pozłacanymi. Siodła haftowane z łękiem złoconym, wielkie czapraki na sposób turecki, zwykle w Polsce używany, szeroko haftowany srebrem lub złotem, koncerz bardzo ozdobny [...], na ramionach noszą skórę lamparcią lub tygrysią. [...] Husarze nie cofają się nigdy, puszczając konia w całym pędzie, przebijają wszystko przed sobą.” Francois Paul d’Alerac (Dalayrac),Les anecdotes de Pologne ou memoires secrets du regne de Jean Sobieski (Amsterdam 1699, s. 21)
„Chorągiew husarska bowiem wyjechała nam z obozu naprzeciw; nie widziałem nigdy nic wdzięczniejszego od tego widoku. Szlachta polska, oni wszyscy, na pięknych rumakach, w zbroi świetnej i błyszczącej, z zarzuconymi na plecy skórami panter, lwów i tygrysów [...] Wędzidła końskie są srebrne i pozłacane, a z karku końskiego zwisają srebrne naszyjniki i kółka”
„Próżna byłaby praca opowiadać okazałość i piękność rycerstwa tego, mówić bowiem o zbrojach jego, o wysokich kopiach z długimi chorągiewkami, o tygrysich skórach, o pysznych koniach, kulbakach, rzędach, strzemionach, cuglach świecących się od złota, haftów i drogich kamieni byłoby to przyćmić ich piękność. Jest to jazda, jakiej nie ma na świecie; żywości jej i przepychu bez widzenia własnymi oczami pojąć niepodobna.” Cosimo Brunetti do Cosima III de’ Medici.



Skład chorągwi
Podstawową jednostką organizacyjną była chorągiew, zwane także rotą, czasami kompanią. Liczyła ona od 100 do 180 jeźdźców, ale na skutek strat w trakcie wojny jej liczebność mogła spaść nawet do 50. Chorągwią dowodził rotmistrz, zastępcą rotmistrza był porucznik, z czasem pojawił się także namiestnik, zastępujący porucznika. Husarze wybierali spośród siebie chorążego – najlepszego żołnierza, który trzymał sztandar chorągwi.
Chorągiew składała się z pocztów – zwykle 3-4 konnych, choć zdarzały się i takie, które liczyły 6 lub nawet 7 ludzi. Dowódcą pocztu był towarzysz – szlachcic, który do służby zgłaszał się z 2-3 pocztowymi (zwanymi także pachołkami lub czeladnikami). Byli oni jego zbrojnymi sługami. Towarzysz zapewniał im konie i rynsztunek, a w zamian za to pobierał cały żołd, którego tylko część przekazywał pocztowym. Każdej chorągwi towarzyszył także tłum ciurów – pospolitych sług zajmujących się końmi, rozbijających obóz, naprawiających ekwipunek itd.
Taktyka
„Póki kopii a husarza staje, będzie Polak pan w polu. Skoro kopia zginie, zginie i polska cnota.” –
Andrzej Maksymilian Fredro – wojewoda podolski (1620-1679)

Chorągiew husarska z 1605 roku w czasie Bitwy pod Kircholmem obraz Petera Snayersa z roku 1630
Sukcesy husarii były efektem taktyki wypracowanej i przyjętej dla tej formacji, a stosowanej tylko w Polsce (chociaż husarii używano w Siedmiogrodzie i w Rosji). Siłę husarii stanowiły elementy walki, naturalne dla jazdy wschodniej (impet i ruchliwość), połączone z elementami właściwymi jeździe zachodniej (zwartość formacji), a także pewne elementy przynależne tylko tej formacji (najdłuższe kopie, umiejętność rozluźniania i zacieśniania szyków w trakcie szarży). Dzięki impetowi husaria mogła rozbijać formacje zachodniej piechoty i jazdy, które nastawione na walkę na broń palną (jeszcze niedoskonałych rusznic i arkebuzów) nie mogły powstrzymać jej szarż. Dzięki swej ruchliwości i koniom (husaria była bardzo szybka) mogła więc śmiało walczyć i zwyciężać zarówno z ciężką jazdą i piechotą Zachodu, jak i z lekką jazdą wschodnią – turecką, a nawet z Tatarami.
Minimalne straty podczas szarż brały się ze specjalnego, właściwego tylko dla polskiej husarii sposobu prowadzenia ataku: aż do momentu oddania salwy przez wroga szarża była prowadzona w dość luźnym szyku (około 3 m odstępu między końmi w każdym szeregu), który zacieśniano dopiero tuż przed wrogiem (100–60 m), nieraz nawet do zbliżenia się „kolano w kolano”. Szansa na trafienie któregokolwiek z husarzy w trakcie szarży była nikła, gdyż wbrew potocznemu mniemaniu, żołnierze przeciwnika nie starali się celować precyzyjnie do atakujących, lecz jedynie kierowali swą broń w stronę szarżującej jednostki. Strzelający liczyli na to, że przy palbie salwą całego szeregu (lub kilku szeregów), kule i tak w kogoś trafią. I choć niejednokrotnie zalecano, aby żołnierze celowali dokładnie do ludzi i koni, nie przynosiło to efektu. Widząc szarżującą masę konnicy piechur ulegał bardzo silnym emocjom i stresowi. W takiej sytuacji o wiele łatwiej było strzelać w ogólnym kierunku do szarżującej jednostki, niż brać poszczególnych konnych na cel. Stąd też niskie straty własne husarzy. A jeśli nawet pod kimś ubito konia, można go było w luźnym szyku wyminąć, zaś czuwający z boku luzacy podprowadzali następnego, dzięki czemu husarz mógł brać udział w szarży w dalszych szeregach.

Atak husarii w Bitwie pod Kłuszynem 1610 – obraz Szymona Boguszowicza z 1620
Ostateczne uderzenie na nieprzyjaciela następowało już w szyku maksymalnie zwartym – stąd owa skuteczność przełamywania. Co więcej, niektóre chorągwie były na tyle sprawne, że potrafiły w pełnym biegu rozluźnić szereg już zwarty, a następnie ponownie go zewrzeć. Pozwalało to na uchronienie się przed ewentualnymi salwami kolejnych szeregów piechoty – jeżeli takie zdołały dokonać manewru: czas pomiędzy odejściem szeregu pierwszego, zajęcie miejsca przez drugi, wbicie w ziemię forkietów i oddanie salwy, wynosił – przy bardzo sprawnych muszkieterach – kilkanaście sekund. Husaria w galopie (a później w cwale) przebywała w tym samym czasie 30–50 m. Jeśli pierwszy szereg muszkieterów wypalił z 80 m (choć efekt takiej salwy był bardziej psychologiczny, niż fizyczny), drugi szereg z 50 m, to trzeci szereg kontrmarszującej piechoty mógł jeszcze wystrzelić z ok. 20 m. Ta ostatnia salwa, z minimalnej odległości, była najgroźniejsza, lecz gdy i ona nie zatrzymała atakujących, muszkieterzy byli miażdżeni przez walec ludzi i koni. Nie mieli szansy na schowanie się za pikinierów. Ważnym atutem były długie kopie, dzięki którym jeźdźcy mogli dosięgać broniących się piechurów. Po złamaniu kopii w boju – zazwyczaj na pół, w ręku pozostawało około dwumetrowe drzewce mające pewną wartość bojową.
Dowódca piechoty musiał ocenić, czy bardziej mu się opłaca strzelanie z dużej odległości (ale z małym efektem), czy też z minimalnej odległości, licząc na to, że salwa powstrzyma szarżę, lecz narażając żołnierzy na rozbicie w wypadku, gdy to się nie udało.
Optymalnym wyjściem dla piechurów było w takich przypadkach wykorzystanie przeszkód terenowych naturalnych czy sztucznych (rowy, kozły hiszpańskie, świńskie pióra itp.), które powstrzymywały jazdę, pozwalając piechocie na prowadzenie ognia z minimalnej odległości, bez ryzyka, że zostanie ona zniszczona przez jazdę. Tak było np. pod Kłuszynem w 1610 r., gdzie chronioną przez płot piechotę atakowała husaria. Pewne szanse na zatrzymanie szarży husarskiej dawała także metoda ustawienia muszkieterów przeciwko jeździe stosowana przez Szwedów od czasów Gustawa Adolfa. Polegała ona na tym, że cały skwadron muszkieterów ustawiano w trzy rzędy, przy czym żołnierze pierwszego szeregu klękali, drugiego – stawali głęboko pochyleni, zaś żołnierze trzeciego przybierali normalną pozycję strzelecką. Tak ustawiony skwadron mógł oddać salwę z trzech szeregów jednocześnie, lub też oddać trzy szybkie salwy bez konieczności wykonywania kontrmarszu. Również w wypadku, kiedy tak ustawiona piechota strzelała nie jedną salwą, ale szeregami, manewr husarii z rozluźnieniem już zwartego szeregu i szybkim jego zwarciem mógł uchronić jazdę przed stratami.
Dodać wypada, że koń w cwale podlega tym samym emocjom, co siedzący na nim jeździec. Z tego też powodu po salwie piechoty padały tylko te konie, które dostały postrzał śmiertelny lub gruchocący kości. Inne, nawet kilkakrotnie ranne, gnały dalej, co sprawiało wrażenie w szeregach muszkieterów, że strzały są niecelne, lub też że koniom husarskim nie szkodzą.

Ustawienie chorągwi husarskiej z czasów króla Sobieskiego

W czasach Sobieskiego chorągiew husarska ustawiała się do walki w trzy szeregi. W pierwszym stawali towarzysze, w pozostałych pocztowi.
  • Skrzydłowi – z prawej i lewej strony chorągwi ustawiano dwóch towarzyszy, którzy utrzymywali szyk oddziału. W razie potrzeby zjeżdżali do środka, ścieśniając szyk w ostatnich metrach szarży, albo rozjeżdżali się, rozluźniając linię jeźdźców, co chroniło przed większymi stratami w czasie ostrzału formacji. Wszyscy towarzysze z pierwszego szeregu równali końmi do skrzydłowych.
  • Chorąży – miał w opiece sztandar chorągwi. W razie utraty tejże, rotmistrz lub hetman mógłby skazać go na śmierć. Pod sztandarem zbierali się towarzysze i pocztowi, gdy szyki uległy rozproszeniu. Manewry chorążego powtarzali inni żołnierze z oddziału.
  • Rotmistrz – stawał zwykle z boku chorągwi, aby prowadzić ją do ataku. Po rozpoczęciu szarży przesuwał się na tył: nie brał udziału w walce, ale obserwował ją z ubocza. Towarzyszyli mu jego właśni pocztowi, a także trębacze.
  • Porucznik – stawał z własnym pocztem po drugiej stronie chorągwi, aby czuwać nad wykonywaniem rozkazów rotmistrza. Jeśli sam dowodził rotą, jego miejsce zastępował namiestnik.
  • Zajeżdżający – dwóch towarzyszy pilnujących porządku z tyłu chorągwi. W razie próby ucieczki któregoś z pocztowych, lub nawet towarzyszy, mieli prawo go zabić, aby zapobiec panice.


Początek końca....
„Oto mi rycerz! Kopia u toku,
Z ramion mu skrzydła płyną sokole!
Odwaga w piersiach, męstwo gra w oku,
Szyszak jak gwiazda błyszczy na czole!
Zawsze zwycięski zastęp tych wojów,
Do dawnych synów podobny Sparty,
Wśród tylu bitew i krwawych znojów,
Jak mur z żelaza stał nieprzeparty!
A kiedy gnuśność nami owładła,
To i Husarya wtedy upadła!”
Władysław Bełza wiersz „Husarz”

Pierwsze symptomy upadku husarzy można dostrzec w drugiej połowie XVII w., kiedy to ich liczba gwałtownie spadła. Wysokie koszty, związane z wystawieniem pocztu husarskiego, zawsze ograniczały bazę mobilizacyjną husarii jedynie do najbogatszej szlachty, którą było stać na kupno drogich koni i niezbędnego wyposażenia. Dopóki polska szlachta nie miała problemów finansowych, liczba husarzy w wojsku polskim była wysoka. U szczytu ekonomicznej potęgi Rzeczypospolitej, tj. na początku XVII w., cały kraj potrafił zmobilizować nawet 8000 husarii (np. w 1621 r.). Jednak seria niszczycielskich wojen połowy XVII w. (1648-1667) poważnie osłabiła Rzeczpospolitą i zubożyła jej mieszkańców. Upadek ekonomiczny średniej szlachty pociągnął za sobą kryzys husarii. W latach 1652-1660, mimo olbrzymiego wysiłku, aby liczebność wojska polskiego utrzymać na jak najwyższym poziomie, liczba husarii polskiej oscylowała zaledwie wokół 1000 koni (kolejne kilkaset litewskiej).
Dopiero po stopniowym wygaśnięciu najbardziej krwawych wojen, po przeniesieniu działań bojowych z centrum na peryferie Rzeczypospolitej, wraz ze stopniowym ożywieniem gospodarki kraju, szlachta odzyskiwała swą dawna siłę ekonomiczną. Równolegle do tego liczba husarzy w wojsku polskim powoli rosła, osiągając pułap nieznacznie ponad 3000 w latach 80. XVII w. Nie była to już jednak ta husaria, co przed 1648 r. Chęć zwiększenia za wszelką cenę ilości husarii w wojsku polskim powodowała obniżenie jej jakości. Powstała instytucja tzw. towarzyszy sowitych, którzy w wojsku utrzymywali swoje poczty, lecz sami w nim nie służyli. Powodowało to obniżenie dyscypliny i morale pocztowych oraz całej husarii.
Aby podnieść liczbę husarzy, przeformowano także wiele jednostek pancernych w husarskie (było to tzw. pohusarzenie). To z kolei skutkowało obniżeniem jakości koni i ekwipunku używanego przez husarzy.
Z uwagi na ogólne zubożenie społeczeństwa część żołnierzy zaczęła używać tańszych zbroi rajtarskich w miejsce coraz rzadszych husarskich. Zbroja rajtarska, choć cięższa od husarskiej, stanowiła znacznie słabszą ochronę.
Kolejną okolicznością obniżająca siłę bojową husarii były zmiany obyczajowe, które dotknęły społeczeństwo szlacheckie u progu XVIII w. Zamiast kultywowanego wcześniej etosu rycerskiego, szlachta skoncentrowała swoją aktywność na polityce. Porzucono dawne ćwiczenia wojskowe, co poskutkowało gwałtownym spadkiem poziomu wyszkolenia husarzy.
Husaria stała się w końcu wojskiem paradnym, używanym tylko na popisach wojskowych lub pogrzebach wodzów, królów, senatorów. Był też zwyczaj, że husarz w pełnej zbroi wjeżdżał do kościoła i kruszył kopię o katafalk bezpotomnie zmarłego szlachcica. Z tego powodu husarię w XVIII wieku nazywano „wojskiem pogrzebowym”. W końcu uchwałą Sejmu Rzeczypospolitej z 1776 zlikwidowano husarię jako formację bojową, a istniejące chorągwie husarskie i pancerne przekształcono w brygady kawalerii narodowej.

Husaria po odrodzeniu
  • W latach pięćdziesiątych XVII wieku formacje husarskie wzorowane na polskich utworzone zostały w Rosji. Brak danych o osiągniętych przez nie sukcesach. Zachowała się natomiast informacja, że w czasie wymarszu z Moskwy na Litwę 10 maja 1654 roku husarze moskiewscy przechodząc przez bramę miasta zbyt późno opuścili kopie i połamali je, co świadczy o ich fatalnym wyszkoleniu. Formacje husarii utrzymywano w Rosji dość długo, np. w roku 1679 istniał pułk husarski liczący 465 ludzi.
  • W 2000 roku w USA gitarzysta amerykańskiego zespołu W.A.S.P. Rik Fox założył grupę rekonstrukcyjną polskiej husarii, czym wzbudził sensację i uznanie wśród Polonii w USA, jak również zaciekawienie publiczności amerykańskiej.
  • Do symboliki husarskiej nawiązywało wiele oddziałów oraz jednostek Wojska Polskiego najczęściej wywodzących się z wojsk pancernych oraz lotnictwa:
    • Znak 1 Dywizji Pancernej generała Maczka zawiera skrzydła oraz kapalin husarski.
    • Znak 4 Batalionu Pancernego z Brześcia n. Bugiem zawiera husarski kapalin
W Polsce istnieje obecnie kilka historycznych grup rekonstrukcyjnych, odtwarzających tradycje husarskie. Do najbardziej znanych należy chorągiew husarska działająca przy zamku w Gniewie
.
Symbolika uzbrojenia husarskiego była i jest często wykorzystywana w Wojsku polskim. Odznaka 1 Dywizji Pancernej generała Maczka

Upamiętnienie

Husarz oraz husaria stała się bardzo częstym motywem wykorzystywanym w sztuce. Tematyce tej swoje prace poświęciło wielu polskich i zagranicznych artystów:
  • 30 maja 1936 minister spraw wojskowych, generał dywizji Tadeusz Kasprzycki wprowadził dla żołnierzy lotnictwa nowy element – „orzełek na czapce (...) wzoru dotychczasowego w obramowaniu skrzydeł husarskich”. Na czapkach oficerskich orzełek był haftowany nićmi metalowymi, oksydowanymi na stare srebro, na usztywnionej podkładce sukiennej. Na czapkach dla szeregowców orzełek był wykonany z białego metalu i oksydowany na stare srebro. Nowe godło symbolizowało zwycięstwa polskiej husarii spod Kircholmu i Wiednia.
  • Skrzydła husarskie są jednym z elementów pomnika Wołyńskiej Brygady Kawalerii, upamiętniającego bitwę pod Mokrą, która odbyła się podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku.
  • W 2004 husarię upamiętniono pomnikiem Edmunda Majkowskiego ustawionym na terenie Cytadeli w Warszawie.
  • Husarz stał się w 1988 roku tematem Pomnika Mściciela w Doylestown autorstwa Andrzeja Pityńskiego na polskim cmentarzu wNarodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w USA, zwanym „Amerykańską Częstochową”. Stanowi on także część Narodowego Pomnika Katyńskiego w Baltimore, odsłoniętego w 2000 roku. Oba monumenty zostały zadedykowane przez Andrzeja Pityńskiego ofiarom zbrodni katyńskiej.
  • Nazwę Arrinera Hussarya nadano prototypowi polskiego samochodu sportowego firmy Arrinera.
  • Nazwę Hussar nawiązującą do husarii nadali swojemu ekologicznemu pojazdowi studenci Politechniki Warszawskiej. Pojazd jest konstrukcją, której zadaniem jest przejechanie najdłuższego dystansu na najmniejszej ilości paliwa. W pierwszych testach udało mu się przejechać 320 km na 1 litrze paliwa.

Odznaka przedwojennego 4 Batalionu Pancernego z Brześcia n. Bugiem z husarskim kapalinem.

Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Husaria